Bardzo Was przepraszam, że tak wyszło, ale niestety nie uda mi się dodać rozdziału już w tym roku... Chciałam dać wcześniej niż ostatnio, ale napisałam dopiero początek, bo w szkole miałam zamieszanie z tymi ocenami na półrocze. Piszę tą notkę na szybko, ponieważ za jakąś niecałą godzinę wyjeżdżam do Anglii i właśnie ten wyjazd jest powodem dla którego nie będę w stanie dodać w najbliższym czasie dalszej części opowiadania... Jadę do rodziny na święta, a więc mam nadzieję, że zrozumiecie :) Wrócę dopiero na początku stycznia i od razu się biorę za pisanie, bo będzie jeszcze kilka dni wolnego :) Dziękuje także za każdy komentarz, dużo dla mnie one znaczą... Życzę Wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku !!! :*
PS: Życzcie mi, abym spotkała na ulicach Londynu Harrego xD :**
Ally xx
wtorek, 22 grudnia 2015
niedziela, 13 grudnia 2015
Rozdział 2.
Ally:
Szybko wbiegłam po schodach po czym w mgnieniu oka zaczęłam wybierać rzeczy. Postanowiłam ubrać spodnie z wysokim stanem i z dziurami na kolanach, a do tego szary, luźny T-shirt. Włosy po prostu rozczesałam. Nie chciało mi się z nimi robić nic więcej. Weszłam do łazienki i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Musnęłam jeszcze usta ulubioną, czerwoną szminką i byłam gotowa. Razem zajęło mi to około 15 minut.
- Wow, szybko się uwinęłam - powiedziałam sama do siebie i zeszłam na dół.
Harry siedział zamyślony na kanapie. Nawet nie zauważył, że już weszłam.
- Możemy jechać - powiedziałam.
- Już? - zapytał zaskoczony Harry, który od razu wstał.
Zmierzył mnie jeszcze wzrokiem po czym się uśmiechnął.
- Ładnie wyglądasz.- te dwa słowa sprawiły, że moje policzki przybrały czerwony kolor.
- Dziękuje. - odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam do wyjścia, a Harry od razu za mną.
Założyłam czarne vansy oraz wzięłam tego samego koloru torebkę z szafki i otworzyłam drzwi, pozwalając by chłopak przeszedł pierwszy. Zamknęłam dom i weszłam do samochodu w, którym siedział już mój przyjaciel.
Na początku w samochodzie panowała cisza. Nie, że nie mieliśmy o czym rozmawiać. Po prostu żaden z nas nie za bardzo wiedział jak zacząć. W końcu długo się nie widzieliśmy. Oboje nie wiedzieliśmy jak bardzo się zmieniliśmy. Czy nadal interesujemy się tymi samymi rzeczami... Czy jego ulubioną czekoladą jest nadal mleczna z orzechami...
- Już zapomniałem jak słodko wyglądasz, gdy się rumienisz- z zamyślenia wyrwał mnie Harry.
- Ugh.. Hazz..- czułam jak znów czerwona barwa atakuje moje policzki.
Harry tylko zaczął słodko chichotać i zapytał:
- Jak tam u Ciebie?
- Hmm.. No nawet dużo się zmieniło, a co dokładnie chciałbyś wiedzieć ?- odpowiedziałam mu pytaniem.
- Może... O! Już wiem.- I tak się zaczęła rozmowa.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy byliśmy na parkingu przed sklepem. W trakcie tej 15-minutowej rozmowy dowiedziałam się, że Harry całkiem dobrze odnalazł się w nowej szkole. Założył nawet zespół z nowo poznanymi tam przyjaciółmi. O nich też mi opowiadał. Będę miała szanse niedługo ich poznać. Są oni tylko trochę starsi, ale ponoć bardzo mili i sympatyczni. Wpadłam na pomysł, że Hazz będzie dzisiaj u mnie nocował. Mieliśmy jeszcze dużo do nadrobienia.. A poza tym stęskniłam się za naszymi nocami filmowymi, które kiedyś urządzaliśmy co drugą sobotę raz u mnie, a raz u niego.
W sklepie oprócz produktów o, które prosiła mama Harrego kupiliśmy też jedzenie na dzisiejszą noc. Nie wiedziałam, że przy robieniu zakupów można się tak świetnie bawić. Pakowałam do koszyka wszystko co było słodkie i w zasięgu mojej ręki. Gdy skończyliśmy nasze wielkie zakupy za, które Harry nie chciał ode mnie przyjąć nawet połowy kwoty, którą musieliśmy zapłacić pojechaliśmy do tymczasowego domu Harr'ego czyli do jego cioci Elizabeth, która mieszkała w Holmes Chapel. W międzyczasie Harry zadzwonił jeszcze do mamy i powiedział, że będzie później i z gościem.
Około godziny 13 samochód zatrzymał się przed małym, ale bardzo przytulnym domkiem jednorodzinnym. Trochę się stresowałam przed spotkaniem z mamą Harr'ego Anne. Dawno się nie wiedziałyśmy, a tym bardziej czuje się niezręcznie, gdy wiem o jej chorobie. Chociaż i tak bardzo chcę ją zobaczyć. Czasami była dla mnie jak druga mama. Kiedy już chciałam zapukać do drzwi Hazz po prostu je otworzył. No tak zapomniałam, że teraz to tak jakby tam mieszka.
- No nareszcie ...- usłyszeliśmy kobiecy głos, który zbliżał się do korytarza w, którym właśnie zdejmowaliśmy buty.
- Ally, kochanie!-ten sam głos tylko tym razem wiedziałam do kogo należał. Anne już stała naprzeciwko nas. Na głowie miała błękitną chustę z pod której nie wychodził żaden włos, a jej twarz była lekko blada i miała podkrążone oczy. Jak na osobę ciężko chorą wyglądała lepiej, niż myślałam, lecz i tak nie było świetnie.
- Jak ja cię dawno nie widziałam !- kobieta już trzymała mnie w uścisku, który oddałam.
- Umm.. ja pani też - trochę się zawahałam, bo nie wiedziałam jak się do niej zwrócić .
- Oj dziecko mów do mnie tak jak wcześniej - ciociu chyba, że wolisz mówić mi po imieniu to też się nie obrażę - Anne zauważyła moje zakłopotanie.
- Co ja mówię jakie dziecko ? Tak bardzo wydoroślałaś... Jesteś już dorosłą, piękną kobietą. Nie zdziwiłabym się, gdybyś za parę lat miała niezłą gromadkę dzieci..- uśmiechnęła się do mnie- Pewnie chłopcy za tobą biegają nie ?- ciągnęła dalej.
- Ehh... czy ja wiem..- zawstydzona odpowiedziałam.
- Ekhm..- teraz cała nasza uwaga skupiła się na brunecie, który cały czas nam się przyglądał.
- Może pójdziemy do salonu ?- spytał Harry.
- Dobrze... Ally może chciałabyś zostać u nas na obiad ?- zapytała Anne.
- Z miłą chęcią, ale nie chce przeszkadzać - odparłam.
- Oj jak przeszkadzać ? Sama proponuję, a więc zostajesz.- uśmiechnęła się do mnie i przeszliśmy do większego pomieszczenia.
*2h później*
- My mamo już pójdziemy.. - powiedział Harry, gdy skończyliśmy sprzątać po obiedzie. Stwierdziłam, że mogę jakoś odwdzięczyć Anne za gościnność.
- A gdzie się tak spieszycie?- zapytała Anne - Myślałam, że jeszcze chwilę zostaniecie..
- Z chęcią, ale chcemy z Harrym nadrobić te parę lat i stwierdziliśmy, że zostanie on dzisiaj u mnie i zrobimy sobie noc filmową - z uśmiechem odpowiedziałam..
- No dobrze... Ale wiecie.. grzecznie mi tam, bo nie chce być jeszcze babcią..- i kolejny raz w tym dniu czuję jak moje policzki płoną.
- Uh.. Mamo pa- Harry też się zawstydził, po czym obydwaj wyszliśmy.
- No to teraz do mnie ?- zapytałam, gdy już usiedliśmy w czarnym samochodzie.
- Chyba tak- odpowiedział Loczek.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać... Następny postaram się dodać szybciej... Dziękuje wam za te parę komentarzy pod ostatnim postem. Naprawdę dużo dla mnie znaczą. Na razie trochę nudno, ale obiecuję, że będzie ciekawiej, bo akurat ten rozdział taki przejściowy.. Mam nadzieje, że chociaż trochę wam się podoba te ff.. Jeśli ktokolwiek przeczytał tą notkę niech da znak w postaci komentarza xD
Ps: Śmiało piszcie mi co wam się nie podoba to, to zmienię :)
Ally xx.
Szybko wbiegłam po schodach po czym w mgnieniu oka zaczęłam wybierać rzeczy. Postanowiłam ubrać spodnie z wysokim stanem i z dziurami na kolanach, a do tego szary, luźny T-shirt. Włosy po prostu rozczesałam. Nie chciało mi się z nimi robić nic więcej. Weszłam do łazienki i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Musnęłam jeszcze usta ulubioną, czerwoną szminką i byłam gotowa. Razem zajęło mi to około 15 minut.
- Wow, szybko się uwinęłam - powiedziałam sama do siebie i zeszłam na dół.
Harry siedział zamyślony na kanapie. Nawet nie zauważył, że już weszłam.
- Możemy jechać - powiedziałam.
- Już? - zapytał zaskoczony Harry, który od razu wstał.
Zmierzył mnie jeszcze wzrokiem po czym się uśmiechnął.
- Ładnie wyglądasz.- te dwa słowa sprawiły, że moje policzki przybrały czerwony kolor.
- Dziękuje. - odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam do wyjścia, a Harry od razu za mną.
Założyłam czarne vansy oraz wzięłam tego samego koloru torebkę z szafki i otworzyłam drzwi, pozwalając by chłopak przeszedł pierwszy. Zamknęłam dom i weszłam do samochodu w, którym siedział już mój przyjaciel.
Na początku w samochodzie panowała cisza. Nie, że nie mieliśmy o czym rozmawiać. Po prostu żaden z nas nie za bardzo wiedział jak zacząć. W końcu długo się nie widzieliśmy. Oboje nie wiedzieliśmy jak bardzo się zmieniliśmy. Czy nadal interesujemy się tymi samymi rzeczami... Czy jego ulubioną czekoladą jest nadal mleczna z orzechami...
- Już zapomniałem jak słodko wyglądasz, gdy się rumienisz- z zamyślenia wyrwał mnie Harry.
- Ugh.. Hazz..- czułam jak znów czerwona barwa atakuje moje policzki.
Harry tylko zaczął słodko chichotać i zapytał:
- Jak tam u Ciebie?
- Hmm.. No nawet dużo się zmieniło, a co dokładnie chciałbyś wiedzieć ?- odpowiedziałam mu pytaniem.
- Może... O! Już wiem.- I tak się zaczęła rozmowa.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy byliśmy na parkingu przed sklepem. W trakcie tej 15-minutowej rozmowy dowiedziałam się, że Harry całkiem dobrze odnalazł się w nowej szkole. Założył nawet zespół z nowo poznanymi tam przyjaciółmi. O nich też mi opowiadał. Będę miała szanse niedługo ich poznać. Są oni tylko trochę starsi, ale ponoć bardzo mili i sympatyczni. Wpadłam na pomysł, że Hazz będzie dzisiaj u mnie nocował. Mieliśmy jeszcze dużo do nadrobienia.. A poza tym stęskniłam się za naszymi nocami filmowymi, które kiedyś urządzaliśmy co drugą sobotę raz u mnie, a raz u niego.
W sklepie oprócz produktów o, które prosiła mama Harrego kupiliśmy też jedzenie na dzisiejszą noc. Nie wiedziałam, że przy robieniu zakupów można się tak świetnie bawić. Pakowałam do koszyka wszystko co było słodkie i w zasięgu mojej ręki. Gdy skończyliśmy nasze wielkie zakupy za, które Harry nie chciał ode mnie przyjąć nawet połowy kwoty, którą musieliśmy zapłacić pojechaliśmy do tymczasowego domu Harr'ego czyli do jego cioci Elizabeth, która mieszkała w Holmes Chapel. W międzyczasie Harry zadzwonił jeszcze do mamy i powiedział, że będzie później i z gościem.
Około godziny 13 samochód zatrzymał się przed małym, ale bardzo przytulnym domkiem jednorodzinnym. Trochę się stresowałam przed spotkaniem z mamą Harr'ego Anne. Dawno się nie wiedziałyśmy, a tym bardziej czuje się niezręcznie, gdy wiem o jej chorobie. Chociaż i tak bardzo chcę ją zobaczyć. Czasami była dla mnie jak druga mama. Kiedy już chciałam zapukać do drzwi Hazz po prostu je otworzył. No tak zapomniałam, że teraz to tak jakby tam mieszka.
- No nareszcie ...- usłyszeliśmy kobiecy głos, który zbliżał się do korytarza w, którym właśnie zdejmowaliśmy buty.
- Ally, kochanie!-ten sam głos tylko tym razem wiedziałam do kogo należał. Anne już stała naprzeciwko nas. Na głowie miała błękitną chustę z pod której nie wychodził żaden włos, a jej twarz była lekko blada i miała podkrążone oczy. Jak na osobę ciężko chorą wyglądała lepiej, niż myślałam, lecz i tak nie było świetnie.
- Jak ja cię dawno nie widziałam !- kobieta już trzymała mnie w uścisku, który oddałam.
- Umm.. ja pani też - trochę się zawahałam, bo nie wiedziałam jak się do niej zwrócić .
- Oj dziecko mów do mnie tak jak wcześniej - ciociu chyba, że wolisz mówić mi po imieniu to też się nie obrażę - Anne zauważyła moje zakłopotanie.
- Co ja mówię jakie dziecko ? Tak bardzo wydoroślałaś... Jesteś już dorosłą, piękną kobietą. Nie zdziwiłabym się, gdybyś za parę lat miała niezłą gromadkę dzieci..- uśmiechnęła się do mnie- Pewnie chłopcy za tobą biegają nie ?- ciągnęła dalej.
- Ehh... czy ja wiem..- zawstydzona odpowiedziałam.
- Ekhm..- teraz cała nasza uwaga skupiła się na brunecie, który cały czas nam się przyglądał.
- Może pójdziemy do salonu ?- spytał Harry.
- Dobrze... Ally może chciałabyś zostać u nas na obiad ?- zapytała Anne.
- Z miłą chęcią, ale nie chce przeszkadzać - odparłam.
- Oj jak przeszkadzać ? Sama proponuję, a więc zostajesz.- uśmiechnęła się do mnie i przeszliśmy do większego pomieszczenia.
*2h później*
- My mamo już pójdziemy.. - powiedział Harry, gdy skończyliśmy sprzątać po obiedzie. Stwierdziłam, że mogę jakoś odwdzięczyć Anne za gościnność.
- A gdzie się tak spieszycie?- zapytała Anne - Myślałam, że jeszcze chwilę zostaniecie..
- Z chęcią, ale chcemy z Harrym nadrobić te parę lat i stwierdziliśmy, że zostanie on dzisiaj u mnie i zrobimy sobie noc filmową - z uśmiechem odpowiedziałam..
- No dobrze... Ale wiecie.. grzecznie mi tam, bo nie chce być jeszcze babcią..- i kolejny raz w tym dniu czuję jak moje policzki płoną.
- Uh.. Mamo pa- Harry też się zawstydził, po czym obydwaj wyszliśmy.
- No to teraz do mnie ?- zapytałam, gdy już usiedliśmy w czarnym samochodzie.
- Chyba tak- odpowiedział Loczek.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać... Następny postaram się dodać szybciej... Dziękuje wam za te parę komentarzy pod ostatnim postem. Naprawdę dużo dla mnie znaczą. Na razie trochę nudno, ale obiecuję, że będzie ciekawiej, bo akurat ten rozdział taki przejściowy.. Mam nadzieje, że chociaż trochę wam się podoba te ff.. Jeśli ktokolwiek przeczytał tą notkę niech da znak w postaci komentarza xD
Ps: Śmiało piszcie mi co wam się nie podoba to, to zmienię :)
Ally xx.
piątek, 13 listopada 2015
Rozdział 1.
Ally:
Ciepły, czerwcowy poranek. Właśnie miałam zamiar robić sobie śniadanie, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Kto normalny nawiedza kogoś w sobotę o godzinie 9:20 ?! Chcąc, nie chcąc musiałam otworzyć. Nawet nie zdążyłam założyć szlafroka, bo ten ktoś nie dawał spokoju.
Po drodze, zauważyłam na lodówce karteczkę od mamy. Znów musiała iść w weekend do pracy. No, cóż starała się o podwyżkę, musiała się poświęcić.
- Już idę!- krzyknęłam, gdy tym razem usłyszałam dzwonek do drzwi.
Otwierając drzwi przeżyłam nie mały szok. Prędzej bym się spodziewała Jezusa, niż jego.
Na początku go nie poznałam. Strasznie się zmienił. Wydoroślał, lecz zawsze poznam te zielone, hipnotyzujące oczy, za którymi tak bardzo tęskniłam.
- Ha..Harry?- powiedziałam, a wręcz wyjąkałam niepewnym głosem. Momentalnie moje oczy zaszły łzami. Widziałam, że on też się wzruszył. Natychmiast zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem...- wyszeptał mi, głosem jakby zaraz miał się rozpłakać.
- To dlaczego to zrobiłeś... Dlaczego mnie zostawiłeś ?!- odsunęłam się od niego, gdy przypomniało mi się dlaczego przez ostatnie lata płakałam. Moje wzruszenie szybko zastąpił gniew.
- Przepraszam Ally...- powiedział z obawą w oczach, jakby tego bał się najbardziej.-Wszystko Ci wytłumaczę..- kontynuował.
- Nie Harry ! Bardzo, bym chciała by było tak jak wcześniej, ale jeszcze bardziej pragnę by ten twój cały wyjazd nigdy nie miał miejsca.- nawet nie zauważyłam, kiedy łzy swobodnie zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Nawet nie wiesz ile przez ciebie płakałam. Do teraz mi się śnisz. Nigdy nie zapomniałam, chociaż jakiś rok temu przyjęłam do siebie myśl, że już się nie zobaczymy- mówiłam dalej.
- Ally.. proszę nie płacz. Nie tylko ty przez te pięć lat cierpiałaś.. Wejdźmy do środka to ci wszystko wytłumaczę. Proszę. - błagalnym tonem wyszeptał.
- No dobrze wejdź. - moje serce zmiękło, gdy zobaczyłam samotną łzę płynącą po jego policzku.
Przeszliśmy do salonu. Harry usiadł na kanapie, a ja zapytałam czy się czegoś napije.
- Jeśli to nie problem to herbatę.. Tak jak kiedyś...-odpowiedział, a ja nic nie mówiąc poszłam przygotować dwie herbaty z sokiem malinowym. Od razu przypomniało się jak zawsze przychodziliśmy do mnie w jesienne popołudnia, a moja mama przygotowywała nam ten pyszny napój.
Gdy woda się zagotowała, wrzuciłam do kubków po torebce z herbatą, po czym zalałam saszetki wrzątkiem. Dolałam trochę soku malinowego, którego nigdy nie zabrakło w moim domu i z dwoma kubkami weszłam do salonu.
Harry upił łyk swojego napoju. Po czym rozejrzał się po salonie i zapytał:
- Nic tu się nie zmieniło przez pięć lat prawda?
Ja tylko spojrzałam na niego i skinieniem głowy potwierdziłam.
- Ally... Ja naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie wiem od czego zacząć -trochę niepewnie zaczął.
- Najlepiej od początku..-odpowiedziałam.
- No dobrze, ale obiecaj, że nie będziesz mi przerywać...
Harry:
- Pamiętasz, jak dzień przed twoimi urodzinami musiałem wcześniej wrócić do domu?- spojrzałem na nią, a ona po paru sekundach myślenia potwierdziła.
- Gdy wróciłem zastałem zapłakaną rodzinę w salonie... Tata powiedział, że mama była u lekarza i jest chora.. na białaczkę.
*Retrospekcja*
Wchodząc do salonu zapytałem:
- O co chodzi ? Czemu musiałem wcześniej przyj...- nie dokończyłem, ponieważ zauważyłem, że cała rodzina jest w kiepskim humorze. Gemma i mama płakały, a tata był bliski płaczu.
- Co się stało? - wystraszony zapytałem.
- Harry... mama jest chora na białaczkę - ojciec jako pierwszy udzielił mi odpowiedzi. Ja szybko podbiegłem do rodzicielki, przytuliłem ją i zacząłem też płakać.
- Będziemy musieli się przeprowadzić. Mój szef da mi awans, tylko jeśli się przeprowadzimy do Londynu, gdzie znajduję się główny oddział firmy w której pracuję...- dodał jeszcze tata.
- Ale jak ? Przecież Ally.. ja nie mogę jej zostawić to moja najlepsza przyjaciółka... Kiedy mamy wyjechać?- wpadłem w jeszcze większą panikę.
- Harry musimy. Jeśli chcesz, żeby mama... jeszcze żyła musimy mieć pieniądze na leki. Pojutrze wyjeżdżamy -widziałem, że tacie ledwo przez gardło przeszły słowa.
*Koniec Retrospekcji*
- Harry ja tak bardzo cię przepraszam. Nic nie wiedziałam. Czemu nam nic nie powiedzieliście ? Nasze rodziny chyba się lubią.. Pomoglibyśmy wam- Ally miała już całą twarz mokrą od łez.
- A jak się czuje twoja mama?- spytała zmartwiona.
- Dobrze, choroba ustępuje. Na szczęście w miarę szybko dowiedzieliśmy się o niej. - posłałem jej uspokajający uśmiech.
Ally podeszła do mnie i przytulając mnie powiedziała:
- Tak bardzo się cieszę, że wróciłeś... Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało.
- Ja też się cieszę. Kurde już ta godzina- powiedziałem patrząc na zegarek. Była 11:18 .
- Ojej, ale ten czas szybko zleciał.. Spieszysz się gdzieś ?- spytała.
- Miałem zrobić mamie zakupy i wrócić przed 12 - odpowiedziałem.
- Mogę iść z tobą i ci pomóc. Oczywiście jeśli chcesz - zaproponowała Ally.
- Tak byłoby świetnie!- ucieszyłem się.
- To ja idę się ubrać. Poczekaj chwilkę za 10 minut będę gotowa.
No i mamy 1 Rozdział ! To jest moje pierwsze opowiadanie, więc proszę bądźcie wyrozumiali, ale komentujcie szczerze. Chce wiedzieć co robię źle, a co dobrze :) Możecie mi też dawać jakieś wskazówki co do pisania. Szukam też kogoś, kto by mi zrobił ładny szablon.. Polecacie kogoś ?
Do następnego, Ally :) :*
Ciepły, czerwcowy poranek. Właśnie miałam zamiar robić sobie śniadanie, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Kto normalny nawiedza kogoś w sobotę o godzinie 9:20 ?! Chcąc, nie chcąc musiałam otworzyć. Nawet nie zdążyłam założyć szlafroka, bo ten ktoś nie dawał spokoju.
Po drodze, zauważyłam na lodówce karteczkę od mamy. Znów musiała iść w weekend do pracy. No, cóż starała się o podwyżkę, musiała się poświęcić.
- Już idę!- krzyknęłam, gdy tym razem usłyszałam dzwonek do drzwi.
Otwierając drzwi przeżyłam nie mały szok. Prędzej bym się spodziewała Jezusa, niż jego.
Na początku go nie poznałam. Strasznie się zmienił. Wydoroślał, lecz zawsze poznam te zielone, hipnotyzujące oczy, za którymi tak bardzo tęskniłam.
- Ha..Harry?- powiedziałam, a wręcz wyjąkałam niepewnym głosem. Momentalnie moje oczy zaszły łzami. Widziałam, że on też się wzruszył. Natychmiast zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem...- wyszeptał mi, głosem jakby zaraz miał się rozpłakać.
- To dlaczego to zrobiłeś... Dlaczego mnie zostawiłeś ?!- odsunęłam się od niego, gdy przypomniało mi się dlaczego przez ostatnie lata płakałam. Moje wzruszenie szybko zastąpił gniew.
- Przepraszam Ally...- powiedział z obawą w oczach, jakby tego bał się najbardziej.-Wszystko Ci wytłumaczę..- kontynuował.
- Nie Harry ! Bardzo, bym chciała by było tak jak wcześniej, ale jeszcze bardziej pragnę by ten twój cały wyjazd nigdy nie miał miejsca.- nawet nie zauważyłam, kiedy łzy swobodnie zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Nawet nie wiesz ile przez ciebie płakałam. Do teraz mi się śnisz. Nigdy nie zapomniałam, chociaż jakiś rok temu przyjęłam do siebie myśl, że już się nie zobaczymy- mówiłam dalej.
- Ally.. proszę nie płacz. Nie tylko ty przez te pięć lat cierpiałaś.. Wejdźmy do środka to ci wszystko wytłumaczę. Proszę. - błagalnym tonem wyszeptał.
- No dobrze wejdź. - moje serce zmiękło, gdy zobaczyłam samotną łzę płynącą po jego policzku.
Przeszliśmy do salonu. Harry usiadł na kanapie, a ja zapytałam czy się czegoś napije.
- Jeśli to nie problem to herbatę.. Tak jak kiedyś...-odpowiedział, a ja nic nie mówiąc poszłam przygotować dwie herbaty z sokiem malinowym. Od razu przypomniało się jak zawsze przychodziliśmy do mnie w jesienne popołudnia, a moja mama przygotowywała nam ten pyszny napój.
Gdy woda się zagotowała, wrzuciłam do kubków po torebce z herbatą, po czym zalałam saszetki wrzątkiem. Dolałam trochę soku malinowego, którego nigdy nie zabrakło w moim domu i z dwoma kubkami weszłam do salonu.
Harry upił łyk swojego napoju. Po czym rozejrzał się po salonie i zapytał:
- Nic tu się nie zmieniło przez pięć lat prawda?
Ja tylko spojrzałam na niego i skinieniem głowy potwierdziłam.
- Ally... Ja naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie wiem od czego zacząć -trochę niepewnie zaczął.
- Najlepiej od początku..-odpowiedziałam.
- No dobrze, ale obiecaj, że nie będziesz mi przerywać...
Harry:
- Pamiętasz, jak dzień przed twoimi urodzinami musiałem wcześniej wrócić do domu?- spojrzałem na nią, a ona po paru sekundach myślenia potwierdziła.
- Gdy wróciłem zastałem zapłakaną rodzinę w salonie... Tata powiedział, że mama była u lekarza i jest chora.. na białaczkę.
*Retrospekcja*
Wchodząc do salonu zapytałem:
- O co chodzi ? Czemu musiałem wcześniej przyj...- nie dokończyłem, ponieważ zauważyłem, że cała rodzina jest w kiepskim humorze. Gemma i mama płakały, a tata był bliski płaczu.
- Co się stało? - wystraszony zapytałem.
- Harry... mama jest chora na białaczkę - ojciec jako pierwszy udzielił mi odpowiedzi. Ja szybko podbiegłem do rodzicielki, przytuliłem ją i zacząłem też płakać.
- Będziemy musieli się przeprowadzić. Mój szef da mi awans, tylko jeśli się przeprowadzimy do Londynu, gdzie znajduję się główny oddział firmy w której pracuję...- dodał jeszcze tata.
- Ale jak ? Przecież Ally.. ja nie mogę jej zostawić to moja najlepsza przyjaciółka... Kiedy mamy wyjechać?- wpadłem w jeszcze większą panikę.
- Harry musimy. Jeśli chcesz, żeby mama... jeszcze żyła musimy mieć pieniądze na leki. Pojutrze wyjeżdżamy -widziałem, że tacie ledwo przez gardło przeszły słowa.
*Koniec Retrospekcji*
- Harry ja tak bardzo cię przepraszam. Nic nie wiedziałam. Czemu nam nic nie powiedzieliście ? Nasze rodziny chyba się lubią.. Pomoglibyśmy wam- Ally miała już całą twarz mokrą od łez.
- A jak się czuje twoja mama?- spytała zmartwiona.
- Dobrze, choroba ustępuje. Na szczęście w miarę szybko dowiedzieliśmy się o niej. - posłałem jej uspokajający uśmiech.
Ally podeszła do mnie i przytulając mnie powiedziała:
- Tak bardzo się cieszę, że wróciłeś... Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało.
- Ja też się cieszę. Kurde już ta godzina- powiedziałem patrząc na zegarek. Była 11:18 .
- Ojej, ale ten czas szybko zleciał.. Spieszysz się gdzieś ?- spytała.
- Miałem zrobić mamie zakupy i wrócić przed 12 - odpowiedziałem.
- Mogę iść z tobą i ci pomóc. Oczywiście jeśli chcesz - zaproponowała Ally.
- Tak byłoby świetnie!- ucieszyłem się.
- To ja idę się ubrać. Poczekaj chwilkę za 10 minut będę gotowa.
No i mamy 1 Rozdział ! To jest moje pierwsze opowiadanie, więc proszę bądźcie wyrozumiali, ale komentujcie szczerze. Chce wiedzieć co robię źle, a co dobrze :) Możecie mi też dawać jakieś wskazówki co do pisania. Szukam też kogoś, kto by mi zrobił ładny szablon.. Polecacie kogoś ?
Do następnego, Ally :) :*
wtorek, 10 listopada 2015
Prolog.
Pamiętam go...
Poznaliśmy się w piątej klasie podstawówki. Od tamtego czasu staliśmy się nie rozłączni. Mieliśmy nawet takie "nasze" miejsce. Było to magiczne miejsce. Na łące, za górką gdzie zaczynał się las płynął mały strumyk. Siadaliśmy zawsze na trawie w środku między paroma wielkimi drzewami. Od razu poczułam do niego coś więcej, niż "przyjaźń".
W moje 14 urodziny wyznał, że czuje to samo co ja. Pocałował mnie i obiecał nie zostawić. Był to nasz pierwszy i ostatni pocałunek. Następnego dnia, gdy po niego przyszłam zobaczyłam tylko jak jego rodzice pakują ostatnią walizkę do samochodu. Nie wiedziałam co się dzieje, dopóki on sam nie podbiegł do mnie, przytulił zarazem szepcząc "Przepraszam". Po tym wszystkim wrócił do samochodu, pokiwał mi i odjechał wraz z rodziną . Na zawsze. Nikt więcej już go nie zobaczył w Holmes Chapel, które skrywało tyle wspólnych wspomnień. Pamiętam jak płakałam przez kolejny miesiąc. Mama próbowała mnie pocieszyć mówiąc "Oj córcia nie martw się. Przejdzie Ci zobaczysz.." lub "To tylko nastoletnia miłość. I tak pewnie byście się pokłócili.". Zawsze, gdy to mówiła widziałam w jej oczach troskę. Nie chciałam, żeby się martwiła, więc po miesiącu udawałam, że wszystko już jest dobrze. Choć nigdy nie było. Za każdym razem, gdy natknęłam się na jakieś nasze wspólne zdjęcie zaczynałam płakać. Raz na jakiś czas brałam wszystkie zdjęcia, pamiątki, i szłam w nasze wspólne miejsce powspominać i się wypłakać. Nie mogłam zapomnieć. Miałam mu to za złe. Myślałam, że już nigdy go nie spotkam. Aż do teraz, gdy mam już 19 lat... Ciepły, majowy poranek, ktoś zadzwonił do drzwi . Ja w samej piżamie z nadrukiem batman'a otwieram drzwi, a przede mną nie kto inny jak sam Harry Styles.
Poznaliśmy się w piątej klasie podstawówki. Od tamtego czasu staliśmy się nie rozłączni. Mieliśmy nawet takie "nasze" miejsce. Było to magiczne miejsce. Na łące, za górką gdzie zaczynał się las płynął mały strumyk. Siadaliśmy zawsze na trawie w środku między paroma wielkimi drzewami. Od razu poczułam do niego coś więcej, niż "przyjaźń".
W moje 14 urodziny wyznał, że czuje to samo co ja. Pocałował mnie i obiecał nie zostawić. Był to nasz pierwszy i ostatni pocałunek. Następnego dnia, gdy po niego przyszłam zobaczyłam tylko jak jego rodzice pakują ostatnią walizkę do samochodu. Nie wiedziałam co się dzieje, dopóki on sam nie podbiegł do mnie, przytulił zarazem szepcząc "Przepraszam". Po tym wszystkim wrócił do samochodu, pokiwał mi i odjechał wraz z rodziną . Na zawsze. Nikt więcej już go nie zobaczył w Holmes Chapel, które skrywało tyle wspólnych wspomnień. Pamiętam jak płakałam przez kolejny miesiąc. Mama próbowała mnie pocieszyć mówiąc "Oj córcia nie martw się. Przejdzie Ci zobaczysz.." lub "To tylko nastoletnia miłość. I tak pewnie byście się pokłócili.". Zawsze, gdy to mówiła widziałam w jej oczach troskę. Nie chciałam, żeby się martwiła, więc po miesiącu udawałam, że wszystko już jest dobrze. Choć nigdy nie było. Za każdym razem, gdy natknęłam się na jakieś nasze wspólne zdjęcie zaczynałam płakać. Raz na jakiś czas brałam wszystkie zdjęcia, pamiątki, i szłam w nasze wspólne miejsce powspominać i się wypłakać. Nie mogłam zapomnieć. Miałam mu to za złe. Myślałam, że już nigdy go nie spotkam. Aż do teraz, gdy mam już 19 lat... Ciepły, majowy poranek, ktoś zadzwonił do drzwi . Ja w samej piżamie z nadrukiem batman'a otwieram drzwi, a przede mną nie kto inny jak sam Harry Styles.
Subskrybuj:
Posty (Atom)